środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 9

Moje serce zaczęło przyspieszać, zaczęłam biec w jej kierunku. Emily znajdowała się już karetce, nawet nie drgnęła. Podbiegłam do jednego z ratowników, by zapytać o dziewczynę.
- Co się stało? To jest moja przyjaciółka!
- Musimy ją szybko zabrać do szpitala, jeśli chcesz możesz z nami jechać - powiedział, a ja natychmiast wskoczyłam do pojazdu.
 Szybko znaleźliśmy się w pobliskim szpitalu. Ratownicy przewieźli dziewczynę do jednej z sal, a mi kazali czekać na zewnątrz. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu, więc cały czas chodziłam w kółko zerkając na drzwi. W końcu z pomieszczenia wyszedł lekarz, miał zaczepioną plakietkę, na której pisało doktor Smith. Był to dość wysoki mężczyzna w średnim wieku, na nosie miał okulary w czarnej oprawcę. Podszedł do mnie i się uśmiechnął.
- Możesz do niej wejść - powiedział, a następnie odszedł.
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Sala była biało-niebieska i dość mała. Od razu zauważyłam przyjaciółkę leżącą w szpitalnym łóżku. Podeszłam do niej i usiadłam na skraju materaca.
- Emily jak się czujesz? - zapytałam z troską w głosie.
- Dobrze.
- Co się stało?
- Nic takiego, nie przejmuj się.
Jasne, miałam się nie przejmować.
- Jakby nic się nie stało, to nie leżałabyś tu.
- Powiedziałam, że wszystko dobrze - odpowiedziała lekko zirytowana.
Ona była uparta jak osioł. Co za problem powiedzieć co się stało? Dla niej to najwidoczniej był duży kłopot. W końcu była moją przyjaciółką, sama mnie tak nazwała, a nie chciała mi powiedzieć co się do cholery stało.
- Emily.. - dziewczyna nie dała mi skończyć.
- Błagam odpuść, jestem zmęczona. Cieszę się, że przyszłaś, ale możesz już iść.
Zdenerwowana wstałam i udałam się w kierunku drzwi. Ostatni raz na nią spojrzałam, dziewczyna miała już zamknięte oczy. Wyszłam na szpitalny korytarz kierując się w stronę wyjścia. Na zewnątrz poczułam powiew nieprzyjemnego wiatru, więc natychmiast zapięłam skórzaną kurtkę. Byłam zła na Em, że nie chciała mi nic powiedzieć. Czy ona nie rozumie, że się o nią martwiłam i nadal martwię? Chyba zasługiwałam na to by cokolwiek wiedzieć. Czy planuje cały czas to przede mną ukrywać. Najwidoczniej miała taki plan, lecz zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby dowiedzieć się co jest grane. Szpital znajdował się o wiele dalej od mojego domu, niż bar więc czekała mnie spora droga powrotna. Przechodząc obok jednej z siłowni, zauważyłam coś znajomego. Ciemne kręcone loki, to musiał być Harry. Zaciekawiona podeszłam bliżej wejścia, chłopak podnosił sztangę, na której było strasznie dużo hantli*. Włosy opadały mu na twarz, a ja miałam ochotę mu je poprawić. Nagle jego zielone oczy zaczęły wpatrywać się w moje, odruchowo znikłam z jego pola widzenia. Zaczęłam szybko iść chodnikiem przed siebie.
- Zoe - usłyszałam jego głos za swoimi plecami.
Obróciłam się w jego stronę, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Tak?
- Dlaczego uciekasz? - zapytał rozbawiony.
Nie uciekałam. No dobra, uciekałam, ale nie chciałam, żeby tak myślał.
- Nie uciekam - skłamałam.
- Chodź tutaj.
Motyle w brzuchu dały o sobie znak. Dlaczego on musiał tak na mnie działać? Szybko znalazłam się u jego boku. Zdobyłam się na lekki uśmiech, który po chwili znacznie się powiększył.
- Chcesz zobaczyć jak ćwiczę?
Jasne, że chciałam.
- Jeśli nie będę przeszkadzać.
- Nie będziesz.
Podążyłam za chłopakiem, który wszedł do środka siłowni, a następni stanął obok sztangi, na której przed chwilą ćwiczył. Usiadłam na podłodze pod ścianą cały czas obserwując Harry'ego. Widok jego umięśnionych rąk kiedy unosił ciężar do góry strasznie mnie podniecał. Chłopak przyłapał mnie kilka razy jak byłam w niego wgapiona, na co tylko chichotał. Kiedy skończył po jakiś trzydziestu minutach zarzucił swoimi lokami do tyłu i przyłożył do ust butelkę wody.
- Podobało ci się? - zapytał nagle.
Wstałam i poprawiłam blond włosy.
- Pewnie - odpowiedziałam szybko, na co chłopak uśmiechnął się, a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
- Jest już późno, odwiozę cię.
- Nie musisz.
- Jasne, że muszę - ponownie się uśmiechnął .
Nawet nie próbowałam ukryć swojego zadowolenia. Razem ruszyliśmy w kierunku jego czarnego samochodu, który tak jak zawsze lśnił czystością. Chłopak otworzył przede mną drzwi, a następnie zamknął kiedy już siedziałam na skórzanym siedzenia. Po obejściu auta zrobił to samo.
- Czemu tak się na mnie patrzysz? - zapytam rozbawiony.
Zrobiło mi się głupio i od razu odwróciłam wzrok kompletnie zażenowana. Oparłam głowę o chłodną szybę i czekałam, aż będziemy na miejscu. Harry nucił coś pod nosem, lecz po chwili w samochodzie rozniósł się dźwięk jego telefonu. Gdy spojrzał na wyświetlał wywrócił oczami, a następnie przyłożył go do ucha.
- Czego chcesz? - warknął.
Ciekawe z kim rozmawiał.
- Nie przyjadę do ciebie, jestem zajęty.
Uśmiechnęłam się pod nosem na te słowa.
- Kto to? - zapytałam.
- Olivia.
Cieszyłam się, że odmówił jej spotkanie. Nie znosiłam tej suki. Harry, ani razu nie był dla mnie wredny. Zauważyłam, że przy ludziach zachowywał się inaczej, a kiedy byliśmy sami był zupełnie inny. Cieszyło mnie to, ale martwiło, że coraz bardziej mi się podobał. Pewnie nie traktował mnie poważnie, tak jakbym tego chciała. Nagle samochód się zatrzymał i znaleźliśmy się pod moim domem.
- Mogę wejść do środka? - zapytał.
Że co?
- Ja..
- Żartowałem - przerwał mi.
Ulżyło mi i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Także do zobaczenia Zo.
Znowu zaczął z tym cholernym drobnieniem.
- Nie mów tak do mnie - oburzyłam się.
- Dobrze Zo.
Przewróciłam oczami i wysiadłam z auta. Usłyszałam za sobą donośny śmiech i sama uniosłam kąciki ust do góry. Weszłam do domu i powędrowałam do kuchni by napić się soku czy wody. Ujrzałam mamę siedzącą przy kuchennym stole.
- Zoe kto to do cholery był? - głos mojej mamy rozbrzmiał w kuchni.
Znowu się zaczęło.

* Metalowe ciężarki, które zakłada się na sztangę.


jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz

16 komentarzy:

  1. Jak ja chve zeby oni byli razem !! No musza byc haha dzieki za info . Patricia z aska

    OdpowiedzUsuń
  2. awawawawaawwaaww *o* .
    coś pięknego xd a tak w ogóle Harry mógł na chama wejść do jej domu..ale mama..to może innym razem tam się zawieruszy :D
    _______________________________
    fryzjerka Louis'a

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh . Fajny i to baardzo <3 :)
    #SR ☺Moments☻

    OdpowiedzUsuń
  4. czy ty dziwko możesz robić dłuższe rozdziały :)) Teraz będę się głowić o co chodzi z tą Emily, ale pewnie dowalisz jakąś śmiertelną chorobą.......... A ja popadne w depresje i będziesz musiała wszystko naprawić :) Nie nic... Rozdział świetny, tylko szkoda że Harry serio nie wjebał się jej do domu :( XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahhahahahahhahaha sikam.
      Będę dodawać częściej :*
      Niedługo się wjebie, nie martw się.

      Usuń
  5. Nie mogłaś jakieś erotyki od razu wprowadzić? xD
    No nie wiem. Harry'emu przypadkowo spadają spodenki a nie ma pod spodem bokserek xD
    Nie no świetny rozdział <3
    Tylko ta Emily jakaś dziwna nie chce powiedzieć XDD
    Czekam na nn :)
    @Kwiatkowska04 // 2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże <3 HARRY, CZY TAK TRUDNO BYŁO WPIERDOLIĆ SIĘ DO JEJ DOMU? <3 Rozdział jak zawsze cudowny <3 Nie mogę się doczekać kolejnego <3 /Twoja kochana Emilka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KOLEJNA HAHAAAHHAAHAHAHA
      Jeszcze się wpierdoli spokojnie ♥

      Usuń
  7. Cudowny! :** Kocham i prosze, informuj mnie o rozdzialach. Na asku. //@Esti_Nka

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny ten rozdział strasznie mi się podoba twój blog. <3
    @VictoriaSweet15

    OdpowiedzUsuń