wtorek, 2 września 2014

Rozdział 10

 Cholera. Dlaczego musiała akurat wyglądać przez okno i zauważyć Harry'ego? Była strasznie irytująca, wmawiając mi, że nie powinnam jeszcze spotykać się sam na sam z chłopakami.
- Kolega - nagle się odezwałam.
Matka zmierzyła się wzrokiem.
- Dlaczego byłaś z nim w samochodzie? - oblizała suche usta, po czym kontynuowała. - Miałaś spotkać się z Emily, a nie włóczyć się z jakimś typem! - wykrzyczała.
Była wściekła na mnie, tak samo jak ja na nią.
- Emily jest w szpitalu gdybyś chciała wiedzieć! Miała wypadek, a Harry zaproponował odwieść mnie do domu! - wrzeszczałam.
Po chwili moje oczy się zaszkliły na myśl o przyjaciółce. Nie czekając na jej odpowiedź pobiegłam do mojego pokoju mocno zatrzaskując za sobą drzwi. Zdjęłam kurtkę, a następnie rzuciłam się na łóżko roniąc łzy. Tak bardzo się o nią martwiłam. Chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i przyłożyłam ją do piersi. Zmęczona wydarzeniami z dzisiejszego dnia po jakimś czasie zamknęłam oczy i zasnęłam.
 Pukanie do drzwi wyrwało mnie z przyjemnego snu. Przetarłam oczy otwierając drzwi od swojego pokoju. W progu stała mama z tacką, na której znajdował się kubek pełny gorącego kakao oraz bułeczki. Kobieta weszła do pomieszczenia i położyła jedzenie na mojej szafce nocnej. 
- Zoe, przepraszam. - odezwała się patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
Natychmiast wtuliłam się w jej ramiona, co od razu odwzajemniła. Nie winiłam ją za, że nie wiedziała o Emily leżącej w szpitalu. Winiłam ją jedynie za Harry'ego, który mnie tylko podwiózł. Postanowiłam jednak odpuścić. Kiedy mnie puściła i zeszła na dół, szybko pochłonęłam jedną bułkę popijając ją kakao. Następnie wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w wygodne dresy i koszulkę. Musiałam odrobić zadania domowe na jutrzejszy dzień. Wyciągnęłam z plecaka potrzebne książki i zasiadłam przy biurku zaczynając od historii. Byłam zadowolona z siebie, kiedy skończyłam po godzinie. Pomyślałam o przyjaciółce, więc postanowiłam się z nią skontaktować. Niestety nie odbierała moich telefonów. Poprawiłam kręcone włosy wyglądając przez okno, dzień był słoneczny. Po chwili usłyszałam głos mamy z dołu. Schowałam podręczniki do torby i poszłam do salonu. Matka miała na głowie ręcznik, a w dłoni pilot, którym zmieniała co chwile kanał w telewizji.
- Co chciałaś? - zapytałam.
- Mogłabyś skosić trawę? - odezwała się, dalej kontynuując. - Podwórko wygląda okropnie.
- Okej.
I tak nie miałam nic do roboty, więc wyszłam na dwór zauważając czerwoną kosiarkę obok niskiego płotu. Trawa rzeczywiście urosła, lecz nie zwracałam na to nigdy uwagi. Włączyłam przycisk zaczynając kosić zielony trawnik. W moje myśli wkradł się Harry. Chciałam spędzić z nim czas, porozmawiać i się pośmiać. Na prawdę go polubiłam, być może on mnie też. Obawiałam się tylko tego, że udaje. Nagle kosiarka ucichła i przestała kosić.
- Cholera! - krzyknęłam zirytowana.
Za moimi plecami uniósł się czyjś chichot. Ujrzałam przystojnego chłopaka uśmiechającego się do mnie, który był ubrany w niebieską koszulkę.
- Chyba się zepsuła - odezwał się lekko rozbawiony.
- Najwidoczniej.
- Mogę ci pomóc ją naprawić? - zaproponował.
Szybko zerknęłam na okna kuchni, które były na szczęście zasłonięte. Pomoc od przystojnego chłopaka? Czemu nie.
- Jasne.
Uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów. Przeszedł przez furtkę, a następnie schylił się do zepsutej kosiarki.
- Nazywam się Liam Payne.
- Zoe Scott - uśmiechnęłam się poprawiając kosmyk włosów.
- Piękne imię.
Podziękowałam nieśmiało bawiąc się nerwowo palcami.
- Więc dawno tu mieszkasz? - zapytał grzebiąc w kosiarce.
- Od początku wakacji, a ty?
- Od zawsze - zachichotał. - Dziwne, że dopiero teraz ze sobą gadamy. Mieszkam na przeciwko.
Ponownie zerknęłam na okna mając nadzieje, że nie zostanę przyłapana na gorącym uczynku. Tak na prawdę nic złego nie zrobiłam. To nic takiego, że chłopak, którego nie znałam naprawiał mi kosiarkę. Dziwiło mnie, że mieszkał tak blisko, a pierwszy raz się spotkaliśmy. Może dlatego, że w wakacje nie wychodziłam za często z domu. Kiedy gdzieś chciałam iść mama starała się zawozić mnie samochodem. Chłopak wytarł dłonie do spodni, po czym wstał i powiedział:
- Gotowe.
- Dziękuje ci bardzo, miło było cię poznać - odpowiedziałam zadowolona.
- Kiedy znowu ci się coś zepsuje daj mi znać - uśmiechnął się i poszedł.
Liam był w porządku, cieszyłam się, że mieszkał tak blisko mnie. Dokończyłam koszenie i schowałam kosiarkę do garażu. W końcu nastał wieczór. Uznałam, że wyjdę na spacer. Nie miałam ochoty siedzieć cały czas w domu z mamą oglądając jakieś głupie seriale. Błyskawicznie znalazłam się w swoim przytulnym pokoju. Wciągnęłam na siebie obcisłe rurki oraz fioletowy T-shirt. Nałożyłam na powieki odrobinę czarnego cieniu i tuszu na rzęsy. Ostatni raz poczesałam włosy i chwyciłam z kąta kurtkę, którą ubrałam.
 - Idę na spacer - oznajmiłam nalewając sobie do szklanki sok pomarańczowy.
- O której będziesz kochanie? - wyczułam w jej głosie troskę.
- Za godzinę.
Upiłam ostatni łyk napoju i opłukałam szkło, które wsadziłam do górnej półki.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie.
- Oczywiście.
Zwinnie wsunęłam na stopy ulubione conversy.
- Kocham Cię - usłyszałam jej głos.
- Ja ciebie też.
Niebo wyglądało pięknie, roiło się na nim tysiące gwiazd. Księżyc oświetlał mi delikatnie równy chodnik. Co jakiś czas mijałam zakochane pary, na co się zawsze uśmiechałam. Spojrzałam na telefon, minęło 30 minut odkąd wyszłam z domu. Na dworze robiło się coraz chłodniej przez wiatr, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Skręciłam w ciemną uliczkę, skracając sobie drogę powrotną. Panowała tam cisza, lecz po chwili usłyszałam jakieś dziwne odgłosy. Poszłam za dźwiękami, aż w końcu skręciłam na następnym zakręcie. Moim oczom ukazało się dwojga mężczyzn. Stałam jak wryta kiedy zobaczyłam jak jeden z nich zadawał bolesne ciosy drugiemu. Jęk wydobywał się z jego opuchniętych ust. Napastnik uniósł głowę tak bym mogła zobaczyć jego twarz. Nie wierzyłam własny oczom, w to co zobaczyłam.
- Co ty tu kurwa robisz? - warknął Harry.


jeśli przeczytałeś/aś - zostaw komentarz

12 komentarzy:

  1. HERI, NO I COŚ TY NAROBIŁ... -.-
    No, to zaczne może od tego, że idk czemu, ale jakoś strasznie działa mi na nerwy mama Zo (coś czuję, ze będzie z nią coś nie tak...)
    Liam dopiero co się pojawił, ale jego też już nie lubię, bo eh... to Heri miał naprawić tą kosiarke, no heloł... ale w sumie tak jest o wiele lepiej. Niech teraz Zo sie przestraszy i zacznie spierdalać, a Harry za nią pobiegnie, i dalej to już ten tego :)) No ogólnie rozdział JAK ZAWSZE bardzo mi się podobał i KC, specjalnie dla Ciebie się rozpisałam... :)) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAAH TY I TE TWOJE PRZEMYŚLENIA BUZI ♥

      Usuń
  2. świetny ten rozdział przyznam szczerze. ;* weny życzę i sukcesów w szkole ;)
    @VictroiaSweet15

    OdpowiedzUsuń
  3. zawsze skądś ten Harry skądś się bierze..hahah tak znienacka :D
    rozdział świetny :) A ja czekam już na następnyy <3 ojj, będzie ciekawie myślę
    ___________________
    fryzjerka Louis'a.
    Dobranoc xx

    OdpowiedzUsuń
  4. OEMDŻI :o Heri, jaki Ty agresywny :o Liam, zjebałeś.... nie możesz naprawiać jej kosiarki i nie możesz mieszkać naprzeciwko....
    co tu dużo mówić- rozdział jak zawsze cudowny <3 czemu to nie może być jako lektura :o ŁAJ? <3 czekam na kolejny <3 KC skarbiee <3 /Twoja kochana Emilka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Liam Ty mój bohaterze xddd
    Harry serio? Miało być tak miło xD:
    Rozdział jak zawsze świetny czekam na next :)
    @Kwiatkowska04 // 2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Pragnę Cię poinformować, że ten blog został nominowany do Liebster Award <3
    Szczegóły znajdziesz tutaj : http://one-moment-to-my-life-changet.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
    I super rozdział tylko ten Harry.... Ach... No, ale cóż... :)
    Pozdrowionka x

    OdpowiedzUsuń