poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 5

 Mieliśmy się wreszcie zbierać. Harry nie był z tego zadowolony, liczył że dłużej będzie działać mi na nerwach. Zayn zapłacił rachunek, po czym wyszliśmy wszyscy na zewnątrz. Zawiał zimny wiatr, co spowodowało u mnie gęsią skórkę. Nie miałam żadnej kurtki, strasznie tego żałowałam.
- Proszę - odezwał się Zayn wręczając mi do dłoni swoją wielką bluzę. Podziękowałam chłopakowi i włożyłam przez głowę czarny materiał. Harry przewrócił na ten gest oczami, a mi wymsknął się na twarz uśmieszek. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu, Zayn wyciągnął go ze swojej kieszeni i oddalił się od nas.
- Zostaliśmy sami, Zo - zdrobnił moje imię co bardzo mnie zirytowało.
- Nie mów do mnie Zo - fuknęłam i skrzyżowałam ręce. Chłopak się zaśmiał, a następnie oblizał wargi.
- Cholera! - krzyknął Zayn podążając w naszą stronę. Chyba coś się stało. Na pewno coś się stało. Jego oczy były pełne zmartwienia, wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Co się stało? - spytałam zatroskana.
- Moja mama jest w szpitalu, muszę się tam jak najszybciej dostać - musiał dostać się do szpitala, a ja byłam w tym momencie zbędnym balastem. Musiał mnie odwieźć do domu, bo nie znałam drogi powrotnej.
- Jedź, poczekam w środku - pokręcił przecząco głową.
- Nie zostawię cię, nie wiem ile to zajmie - dlaczego? Nic by się nie stało gdybym poczekała jakiś czas.
- Ja ją odwiozę - uśmiechnął się do mnie zielonooki chłopak. Tylko nie to. Jazda powrotna z Harrym jest ostatnią rzeczną, na którą mam ochotę.
- Dzięki - ścisnął mu dłoń i zaczął biec w stronę auta zapominając o mnie. Nie miałam zamiaru przebywać w otoczeniu Harry'ego, wystarczy że siedział z nami w barze.
- Poczekaj tu - rozkazał mi i podążył ku ciemnej uliczki. Zlekceważyłam jego polecenie i weszłam do środka. Postanowiłam zadzwonić po taksówkę. Numer uzyskałam od miłej dziewczyny za kasą. Kiedy już dzwoniłam niespodziewanie Harry wyrwał mi z ręki telefon i anulował połączenie.
- Oddaj mi telefon! - zaczęłam wrzeszczeć, a ludzie w środku zwrócili na nas uwagę.
- Pod warunkiem, że wsiądziesz do samochodu - obrócił się i wskazał palcem swoje czarne auto.
- Dlaczego tak bardzo chcesz mnie odwieźć? - spytałam ciekawa jego odpowiedzi. Pewnie powie coś głupiego. Jednak nie odezwał się ani słowem tylko podniósł ramiona robiąc, przy tym bezradną minę. Wywróciłam oczami, na co chłopak zaczął się śmiać.
- Nie śmiej się ze mnie - ostrzegłam go. Nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam dać mu za wygraną, więc pierwszą lepszą myślą była ucieczka i schowanie się w ciemnej uliczce przed chłopakiem. Ruszyłam pędem w stronę drzwi, szybko popchnęłam je do przodu i opuściłam lokal. Biegłam ile sił w nogach, niestety nie byłam najlepsza w bieganiu więc po chwili zaczęłam się męczyć. Nagle poczułam rękę na moim nadgarstku, która pociągnęła mnie do siebie. Przez chwile byłam oparta głową o tors Harry'ego, ale kiedy zorientowałam się co robię od razu zaczęłam się wyrywać.
- Puść mnie! I oddaj ten cholerny telefon!
- Nie chciałaś iść dobrowolnie, to trzeba załatwić to inaczej - po wypowiedzianych słowach Harry chwycił mnie w tali i przerzucił na swoje ramie. Zaczęłam walić pięściami w jego plecy by mnie puścił.
- Co ty wyprawiasz? Natychmiast postaw mnie na ziemie! - ponownie zaczęłam krzyczeć. Chłopak nie zwracał najmniejszej uwagi na moje słowa czy bicie po łopatkach. Czułam się bezsilnie. Moje ręce zwisały wzdłuż jego kręgosłupa. W końcu doszliśmy do samochodu Harry'ego.
- Puścisz mnie w końcu? - uspokoiłam się trochę, zdając sobie sprawę, że nic nie zdziałam krzycząc.
- Nie podoba ci się? - nawet jeśli by mi się podobało to bym mu tego nie wyznała. Może było w nim coś intrygującego, ale za żadne skarby nie chciałam się do tego przyznać.
- Nie - chłód gościł w moich słowach. Harry wyjął z kieszeni klucz z breloczkiem, po czym wcisnął na nim mały guzik. Otworzył drzwi przednie wsadzając mnie do środka, po czym zamknął drzwi. Zajął miejsce kierowcy, a drzwi automatycznie się zamknęły.
- Śmieszne, na prawdę śmieszne - spiorunowałam go spojrzeniem i oparłam się o skórzane siedzenie. Nic mi nie pozostało tylko czekać, aż chłopak odwiezie mnie do domu.
- Gdzie jedziemy? - zapytał w pełni rozbawiony i zadowolony całą tą sytuacją.
- Odwieź mnie domu - na oknach zaczęły pojawiać się krople wody. Włączyły się wycieraczki, które strącały ciecz ze szkła. Deszcz był coraz silniejszy, a droga była coraz mniej widoczna. Na dodatek zaczął padać grad.
- Musze zjechać z jezdni - spojrzał na mnie - nie widzę drogi - dokończył. W sumie dobrze, że chciał stanąć i przeczekać niż spowodować jakiś wypadek. Wjechał na jakąś stację benzynową, która straciła oświetlenie na szyldzie. Zatrzymał samochód pod wielkim daszkiem.
- Oddasz mi telefon? - zapytałam mając nadzieje, że to zrobi. Chłopak wyjął z kieszeni swojej kurtki komórkę.
- Ale przyznaj, podobało ci się że cie nosiłem - wyrzucił, a moje policzki momentalnie pokryły się czerwienią. Jego kąciki ust uniosły się do góry, a ja wyrwałam mu z dłoni telefon.
- Podobało - oznajmił.
- Nie - skłamałam. Nigdy w życiu bym się mu nie przyznała.
- Zaczerwieniłaś się - uśmiechnął się. Odwróciłam wzrok, po czym skupiłam uwagę na ulewie. W myśli wkradła mi się Emily i jej nieobecność w szkole. Harry się z nią przyjaźnił, więc powinien wiedzieć co z nią.
- Harry? - mój głos był nieco nieśmiały.
- Tak? - obrócił głowę w moją stronę. Jego oczy pięknie się błyszczały.
- Wiesz co się stało z Emily?
- A co? - zapytał.
- Nie było jej dziś w szkole - ciekawe czy zdobycie od niego informacji na temat Em będzie trudne.
- Bo jest w szpitalu - jak to w szpitalu? Nagle w głowie pojawiła się masa pytań. Co się stało? Czy miała wypadek? W jakim jest stanie? Szybko zastanowiłam się, które pytanie wybrać.
- Dlaczego jest w szpitalu? - wydusiłam, strasznie się zmartwiłam. Nie wiedziałam co się stało.
- Wszystko z nią dobrze - zignorował moje pytanie, tak jakby nie chciał udzielić mi odpowiedzi. Postanowiłam nie naciskać. Spojrzała na przednią szybę, pogoda się uspokoiła. Chłopak zapalił auto i wyjechaliśmy ze stacji.

__________________

Cześć kochani, osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału. Pisało mi się go bardzo przyjemnie i szybko. Następny rozdział pojawi się dopiero za tydzień z powodu kolejnego wyjazdu. Oby pogoda się udała :)
Jeśli masz jakieś pytania, nie krępuj się tylko zadaj je tu klik

10 komentarzy:

  1. Mmmm, to takie soł romantik XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomomomomomomom *_*
    Cudny <3
    czekam na next :)
    Zapraszam do siebie :) http://2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com/
    /@Klaaala

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezusiu ten rozdział zdecydowanie jest najlepszy. Jesteś świetna i trochę szkoda, że dopiero za tydzień, ale rozumiem, wyjazd. W każdym razie życzę Ci weny w dalszym pisaniu i miłych dalszych wakacji ;*
    - Obsesja na punkcie Azjatów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ;*** weny <3

    OdpowiedzUsuń